Oto nasza kuchenka:
Miała być retro oczywiście. Teraz kupiłabym trochę droższy piekarnik, gdyż szwankuje w nim czasem pokrętło, co jest dosyć uciążliwe. Płyta grzewcza pochodzi z tej samej firmy i nie mam jej nic do zarzucenia.
A oto i lodówka. Jest przepiękna. Oczywiście śnił mi się po nocach smeg i pewnego pięknego dnia wpadłam na pomysł, aby poszukać w internetach lodówki retro, no i znalazłam właśnie ją. Myślałam o czarnej, ale uznałam, że pomniejszyłaby kuchnię wizualnie. Poza tym - pierwszy był piekarnik ecru, więc padło na kremową lodówkę. Od znalezienia do kupienia minęło trochę czasu, ale się doczekałam!
Nad lodówką będą jeszcze półki w kolorze blatu. Nawet już niedługo się nimi pochwalę, bo mamy materiały.
Poniżej mikrofalówka. Prezent na gwiazdkę od mojej Mamy. Kupiliśmy dopiero w zeszły weekend, o czym pisałam w poprzednim poście:) Myślałam, że będę musiała się obejść bez tego urządzenia, ale znalazłam retro.
W czym trzymacie płyn do mycia naczyń? Ja mam fioła na punkcie dozowników. W łazience też wszystko jest zdozownikowane i pooznaczane wstążkami, żeby wiedzieć, gdzie szampon, a gdzie płyn do kąpieli:)
Marzy mi się jeszcze dozownik do mydła w kuchni z czujnikiem ruchu, ale nie mogę znaleźć ładnego....
Chciałabym też wymienić pojemniki na herbatę i cukier na metalowe - poszukiwania trwają. Jak zwykle mam pińćset dylematów. Przede wszystkim KOLOR.
A tutaj żartobliwa autorefleksja:)))) Może i nie zatruję, ale powinnam częściej gotować. Tłumaczę sobie, że nie mam czasu, ale takie tłumaczenie to podobno żadne tłumaczenie... Ramkę przykleiłam na taśmę dwustronną, żółtą, także może wędrować po innych kątach bez robienia dziur.
Poniższe zdjęcie pokazuje wiekowe rzeczy - rok po śmierci babci dokonałam w jej domu małego szabru. Zabrałam starą wagę, niebiesko-białe kubki wiszące na relingu i słoiki. Na wsi się kurzyły, tylko w lato ktoś je podziwiał, a u mnie codziennie cieszą oko.
Zastanawiałam się długo - odnawiać wagę, czy tego nie robić. Ciut pordzewiała, jest trochę poobijana, ale stwierdziłam, że zostanie taka - nadgryziona zębem czasu. Dodałam jej tylko miskę z lidlowskiej wagi.
Na koniec jeszcze dwie fotki łupów.
Pierwsza to puf. Kupiłam go na przecenie w Stonce. Czeka na małą przeróbkę, bo na dzień dzisiejszy nie bardzo pasuje. A może zamówię szarą sukienkę na ektorpa? Chciałam od początku szarego, ale trafiła się okazja i jest kawowy. Zdjęcie wyszło nieco artystycznie. Planowałam pochwalić się drugim psem, ale Zmorka - w przeciwieństwie do Aliny - to niemedialna psina, więc uciekła (pies widmo:). Nie lubi się staruszka pławić w blasku fleszy.
A druga to ciuchlandowy chodniczek w kuchni.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym długaśnym postem!
Przyszły tydzień planuję pracowity. Z wnętrzarskich poczynań:
- malowanie farbą tablicową i magnetyczną pewnej ściany,
- półki nad lodówką,
- intensywne poszukiwania obudowy starego telewizora (może ktoś ma na sprzedaż?),
- poszukiwania materiałów na ozdobę ściany nad łóżkiem w sypialence.
Pozdrawiam, dziękuję, że zaglądacie....
I do napisania:)