Myślę, że na polskim rynku wnętrzarskim jest ogromna nisza związana właśnie z wszelkiego rodzaju przedmiotami z polskimi napisami, więc do dzieła kobietki pełne pasji i zapału. Firma z fajnymi polskimi literkami - z drewna, styroduru, styropianu i innego anu i uru, z poszewkami na poduszki z polskimi napisami, wystrzałowymi metalowymi tabliczkami z polskimi sentencjami. Czemu nie?:) Ah, żeby doba miała przynajmniej 48 godzin, to już bym tu traciła paluchy na jakiejś krajzadze (tak naprawdę to nie wiem jak się nazywa takie urządzenie, którym by można było ciąć w drewnie te nieszczęsne litery:).
Literki - właśnie ze styroduru - wyciął pewien Pan Piotr, którego z Dawidem często mordujemy naszymi szalonymi wizjami.
Na zdjęciach nowe półeczki, już pomalowane. Teraz kuchnia jest taka pełna, wykończona na pierwszy rzut oka - strasznie mi przeszkadzała ta ziejąca nad lodówką dziura. Połączyliśmy z Dawidem przyjemne z.... ładnym:) i mam teraz miejsce w kuchni, gdzie mogę wyeksponować swoje durnostrojki.Moje łosie rogi (płaskla) zmieniły miejsce zamieszkania - mam nadzieję, że się nie zmarnują... Dla wszystkich niewtajemniczonych: mój kwiatuch nie jest zakurzony! Porastają go specjalne włoski, których nie można odkurzać (ghm... więc chyba jednak trochę jest:). Bardzo polecam tę roślinę wszystkim kwiatkolubnym. Płaskla to oryginalna ozdoba, choćby ze względu na te włosy lub zasychające liście przyziemne, chroniące korzenie i niedopuszczające do przesuszenia podłoża.
A Wy? Lubicie polskie napisy? Czy może gustujecie w tych obcojęzycznych? Znacie jakieś sklepy z fajnymi gadżetami w polskim wydaniu? Na jaki kolor mam pomalować litery? Myślałam o czarnym...
Pozdrawiam i do napisania,
K.
Ja też lubię polskie ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPółki, a właściwie ich zawartość, idealnie wpisują się w nazwę bloga. Ślicznie to wygląda. Przyznam się, że ja posiadam napisy i własnoręcznie wykonane tablice lub obrazki w języku angielskim - będzie post na ich temat. ;-) Ściskam ciepło :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na posta o tablicach i obrazkach!
UsuńJa nabyłam kiedyś napis HOME, nie z racji, że lubię obcojęzyczne wyrazy, ale tak... Ot, po prostu, żeby być na czasie w tym wnętrzarskim świecie... hihi! Nie zagrzał niestety u mnie zbyt długo miejca - powód : z braku miejsca.
OdpowiedzUsuńPiękne dodatki... Podziwiam poczucie dobrego smaku... :)
Ja staram się podążać za trendami po swojemu - z napisami, ale polskimi. Chociaż i u mnie jest trochę angielskich i tych w innych językach...
UsuńSzczerze? Nie zastanawialam się nad tym...napis kuchnia jednak bardzo przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że przypadł, a co do tego zastanawiania się, to mam już takie polonistyczne rozkminy po prostu:)
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńJa wybieram wyłącznie polskie napisy. taką kiedyś przyjęłam zasadę - na przekór trendom.
Odnoszę bowiem wrażenie, że zachwycamy się od wieków tym co obce (czyt. zagraniczne) a nie widzimy walorów naszej lokalnej kultury. Dopiero jak coś dostanie uznanie na przysłowiowym zachodzie to zwracamy na to uwagę.
Trochę to smutne.
A co Twojego napisu, to chyba bym go nie malowała - teraz wygląda tak smakowicie, lukrowo, kuchennie. I jak dla mnie idealnie wpisuje się w wystrój Twojej cukierkowej kuchni :)
Bardzo mi się podoba to wypełnienie nad lodówką....tylko że jestem kurdupel i pewnie bym tam nie sięgała. To chyba dobre miejsce na chowanie słodyczy przed łasuchami :)
Pozdrawiam
K.
Jeżeli chodzi o to wypełnienie nad lodówką - specjalnie wybrałam takie rzeczy, których potrzebuję rzadziej:), bo też jestem kurdupel.
UsuńJak dla mnie może być po polsku, angielsku, byle pasowało do wnętrza. Fajna zawartość półeczek, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki!:)
UsuńPiękny napis! Nie wiem, czy bym malowała - w takiej wersji wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję. Zostawiam taki jaki jest na razie, zgodnie z Waszymi radami:)
UsuńBardzo ładne te literki! :) Nawet się nie zastanawiałam nad tym, że wszędzie wszystkie tabliczki, obrazki i napisy są w języku angielskim. Rzeczywiście... Ciężko spotkać coś polskiego. Masz uroczą kuchnię! Lodówka marzenie, piękna tapeta w róże i te półeczki, a na nich te durnostrojki jak Ty to mówisz. Wszystko wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za odwiedziny. :)
Pozdrawiam cieplutko - Magda
To nie tapeta:) To kartony:)
UsuńBardzo ładnie wygladaja te półeczki...same cuda tam wyeksponowalas...cudne słoje z hiacyntami... A literki podobają mi sie białe...
OdpowiedzUsuńDzięki. Nawet nie wiesz, jak się ostatnio nagimnastykowałam, żeby wyjąć hiacynty:)
Usuńpierwsze słyszę o takiej roślinie;D ale faktycznie łosie rogi;P extra
OdpowiedzUsuńPolecam roślinkę. Raz o mały włos by jej moja przyjaciółka nie odkurzyła:) Miała się zlitować nad tym biednym, zakurzonym kwiatkiem, ale coś ją na szczęście tknęło.
UsuńMasz racje , polacy zapomnieli polskiego języka w gębie, ale wiesz nawet drażnią mnie wyrazy które kiedyś nie występowały w języku polskim tj .hejtowania ,fejsowania, audio booki i inne dziwadła.Dziwne czasy nastały , bo co brzmi egzotycznie zagranicznie , ma większą siłę przebicia.Stąd poniekąd nazwa mojego bloga ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo trzeba przyznać, że niektóre wyrazy są zapożyczone, bo po prostu nie mamy polskich odpowiedników, a wszelkie próby ich utworzenia są śmieszne.
UsuńJa też mam dość słit hołmów i wolałabym coś po polsku, a rzeczywiście jest nisza na rynku pod tym względem. A przecież nasz rodzimy język jest tak bogaty i można znaleźć tyle życiowych i zabawnych przysłów/sentencji/powiedzeń :-) Tylko - czy w dobie mody na na napisy anglo- i francuskojęzyczne, jak również zapewne mniej opłacalne dla producenta (lepiej sprowadzić chińszczyznę lub inne produkowane masowo przedmioty) przyjęłoby się to u nas?
OdpowiedzUsuńJa na pewno zawsze będę promować polskie :-)
Pozdrawiam i gratuluję ciekawego bloga.
Wydaje mi się, że to nie klienci tworzą zapotrzebowanie na coś, tylko to coś wzbudza zapotrzebowanie wśród klientów. Dobry marketing i reklamy tego co polskie by z pewnością poskutkowały:)
UsuńWitaj, trafiłam na Twój blog z paska Asi z My little white home. Bardzo u Was przyjemnie, mam nadzieję, że postanowienie będzie dotrzymane i będziesz częścią tego blogowe świata, który według mnie jest bardzo fajny. Ja sama bloga nie prowadzę, ale obserwuje wiele od dobrych kilku lat a zaczęłam przypadkiem od takiego, który nie jest już aktywny, a potem od Green Canoe. Nic mi nie mówi Twoje nazwisko, pewnie dlatego, że jesteś ode mnie o 14 lat młodsza, mieszkam tylko 10 km od Otwocka, bardzo długo tak pracowałam. Może nawet mijałyśmy się na ulicy. Fajnie. Pozdrawiam. Ila
OdpowiedzUsuńPs. Poza pokrętłem jak sprawuje się kuchenka ? Korzystałaś z piekarnika, nie przypala spodów?
Witaj:)
UsuńKuchenka sprawuje się ok, piekarnik też, oprócz tego pokrętła, które od czasu do czasu się zacina. Polecam też bloga Pretty place little space - właścicielka jest również z Otwocka
podpisuję się pod tym obiema rękami... chociaż angielskie napisy tez lubię chociażby z racji zawodu to jednak chciałabym mieć wybór i mieć np. chlebak czy inne pojemniki podpisane w ojczystym języku :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZ tym chlebakiem to jest problem. Ostatnio byłam w sklepie, w którym było tyle ładnych i wszystkie bready. Albo zrobię sama, albo kupię jakiegoś breda:)
UsuńRzeczywiście, zalała nas fala napisów anglojęzycznych, które we wnętrzarskim świecie pojawiają się na każdym z dostępnych materiałów, są praktycznie wszędzie. Ja też z takich korzystam, bo mają wzięcie. Ale osobiście wolę polskie, nasze, które są mniej popularne, ale mają swój urok :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog, będę zaglądać :)
Pozdrawiam, Marta
Ależ śliczna kuchnia. Ja napis zostawiłabym w kolorze białym. Super wygląda ;)
OdpowiedzUsuń