sobota, 8 sierpnia 2015

Balkon funkcjonalny cz. 2:)

Ah. Ileż tu mojej pisaniny nie było. Długi poemat by wyszedł z opisu co robiłam, gdzie się szwędałam, co za mną, a co jeszcze przede mną.

Lato w pełni, gorąc niemiłosierny za oknem. Obiecałam jakiś czas temu, dokładnie w maju, że pokaże drugą część mojego wielkiego balkonu.

Troszkę jak zwykle przemeblowałam. Zmieniły się też kwiaty, jak co roku zresztą - najpierw sadzę wiosenne (zazwyczaj stokrotki oraz bratki), później są letnie - pelargonie miniaturowe (bardzo dobre do cienistych miejsc!), browalie amerykańskie, komarzyce, bluszczyki. Na koniec sezonu oczywiście balkon zdobią wrzosy:)




Jakiś czas temu upolowałam w TK Max taką fajną tabliczkę:)

Ikeowska szklarnia nie była jeszcze tylko w łazience. Wędruje po całym mieszkaniu i odnajduje coraz to nowe zastosowania!




W pierwszym z balkonowych postów wspominałam o skrzyni-siedzisku, składanym stoliczku - tworach Dawida. Miałam uszyć pokrowiec na tę pierwszą, ale kupiłam w końcu ikeowskie, plecione poduchy.

Bardzo polecam tego typu meble na mikrobalkony:) Stoliczek można w każdej chwili złożyć, a skrzynia mieści różne brzydkie szpargałki - ziemię, doniczki, łopatki, grabki.







***


Jak Wam się podoba letnia odsłona mojego balkonu? Zaglądacie do mnie jeszcze czasem?:)

Z pozdrowieniami,
Kaśka.

niedziela, 17 maja 2015

Balkon funkcjonalny cz. 1

Nie uznaję wymówek: "mam mały balkon, więc nic na nim nie robię, bo się nie da", "mój mały balkon służy przede wszystkim do suszenia prania i przechowywania drobiazgów - niepotrzebnych doniczek, resztek ziemi", "mam balkon od północnej strony, więc o niego nie dbam, bo i tak nic tam nie rośnie", "chciałabym mieć ładny balkon, ale tam nie ma na nic miejsca - gdybym wstawiła stolik, to zająłby on pół balkonu", "gdybym postawiła na balkonie jakieś doniczki to nie starczyłoby miejsca na suszarkę z praniem".

Otóż na naszym balkonie słońce gości tylko od 16 do 18, przechowujemy na nim doniczki i inne duperelki, których nie opłaca się wynosić do piwnicy, suszymy na nim pranie, jest malutki (niecałe dwa metry), ale:
* brak słońca to żadna wymówka - są kwiatki, które nie lubią słońca, a dobra odżywka potrafi zdziałać cuda!





* doniczki ustawiamy tylko na parapecie oraz wieszamy na poręczach balkonu - zainwestowaliśmy w dobre doniczki ("Elho", ponad 60 zł jedna), tzw. balustradowe; polecam je gorąco - nie chowam ich na zimę; w przeciwieństwie do ich tańszych odpowiedników, które można kupić w kerfurze, czy innych marketach, są one bardzo pojemne i stabilne;)





* mamy również suszarkę skonstruowaną z aluminiowych kątowników - suszarkę wystawiliśmy za balkon (wygląda spójnie z barierką balkonu - pomalowaliśmy ją tą samą farbą, co barierkę); mieści aż dwa wsady pralki - zajmuje całą długość balkonu, a dzięki wystawieniu jej za balustradę oszczędziliśmy mnóstwo miejsca wewnątrz:)



* do przechowywania duperelków służy nam skrzynia, którą zrobił własnoręcznie Dawid - pełni ona również funkcję siedziska (Balkon funkcjonalny cz. 2 :)
* mamy malutki, składany stoliczek, coś na wzór ikeowskiego Norbo, tylko drewniany - w każdej chwili możemy go złożyć - znów twór Dawida (Balkon funkcjonalny cz. 2 :)
* posiadamy również malutki, składany, akacjowy stołeczek z Juli (jest dostępny co sezon - kosztuje 20 zł (Balkon funkcjonalny cz. 2 :)

Nie uszyłam jeszcze nowego pokrowca na siedzisko balkonowe, więc skrzynią, stoliczkiem i parapetem, czyli drugą częścią mojego wielkiego balkonu, pochwalę się w przyszłości, mam nadzieję bliskiej.

A Wy? Jak radzicie sobie z suszeniem? Macie suszarnię, pralko-suszarkę, rozkładaną suszarkę (jak tak to jaką, bo rozważam zakup;)?

Pozdrawiam
K.



środa, 29 kwietnia 2015

Jak zrobić psie łóżko

Post zapowiada się na długi - niczym Moda na sukces. Wszystko za sprawą Dawida, który kazał mi nacykać tyyyyle zdjęć podczas produkcji, ażeby wszystko było jasne i zrozumiałe.

Zapewne wielu osobom, którym chociaż trochę leży na sercu, jakimi rzeczami otaczają się w domu, rzuciło się w oczy to, że nie ma dużego wyboru przystępnych cenowo psich legowisk, które nie biją po oczach tandetą. A to panterka, a to zeberka, albo jeszcze inne centki!

Około 3 lata temu widziałam psie legowisko, takie wymarzone, wyśnione, ale kosztowało ponad 400 zł... Tak więc postanowiliśmy z Dawidem skonstruować takowe sami. Na początku miało być od podstaw robione przez nas - już nawet stos desek leżał w koszyku przy okazji zakupów w jednym z budowlanych marketów. Po podliczeniu kosztów okazało się jednak, że za materiały zapłacilibyśmy około 150 zł. Nawet z tym pogodziliśmy, kiedy zauważyłam skrzynię balkonową, drewnianą, sosnową, w promocji (skrzynia pochodzi z leroy merlin):D

Oto co wyszło z tej skrzyni:



Legowisko uzupełniliśmy o materac kupiony na allegro (niecałe 27 zł), który spisuje się świetnie po dziś dzień, czyli już ponad 2 lata. 
Przy okazji postu łóżkowego prezentuję też nową pościel, którą uszyłyśmy Alinie z Mamą w zeszły weekend - powłoczka w groszki i miętowa poducha, która świetnie dopasowała się kolorystycznie do puchy na jedzenie (pojemnik jest z TK Maxa; spisuje się rewelacyjnie, mieści ponad 10 kg karmy; nie przepuszcza żadnych "smacznych" zapachów). Tak, tak. Wiem. Zdurniałam, ale Alina lubi poduszki, oj lubi, więc co mi szkodziło jej taką podarować:).

Wracając do ścisłej tematyki postu....

Łóżko powstało ze skrzyni Pro-Drewex. Poniższe dwa zdjęcie prezentuje złożoną skrzynię wraz z naniesionymi cięciami, które szczegółowo i zrozumiale (mam nadzieję) opiszę jeszcze niżej.





No więc, rzecz jasna, nie składamy skrzyni do cięcia - mamy wieko skrzyni nr 1 (które posłuży nam do wydłużenia krótszych boków legowiska 4. i 5.- w przypadku mniejszych psów można skrócić dłuższe boki 2. i 3., a krótsze boki legowiska 4, i 5. pozostawić bez zmian, lub wcale nie skracać i nie wydłużać żadnego z boków - wtedy podstawa legowiska będzie miała wymiary podstawy skrzyni; lub zrobić legowisko z 2 skrzyń - czyli z czterech ścian odpowiadających długości 2. i 3. - dla dużego psa).




Zaczynamy od rozebrania wieka. Wszystkie śrubki i zawiasy skrzętnie chowamy - część z nich przyda się nam przy konstruowaniu legowiska, a część w przyszłości, do nowych, szalonych konstrukcji:) Wyjmujemy kombinerkami zszywki. Jedna po drugiej odrywamy kolejne deski z wieka skrzyni.








Po zdekonstruowaniu wieka przechodzimy do dłuższych boków skrzyni - odrywamy listewkę służącą do przybicia podłogi skrzyni oraz dwie deski od strony nóżek skrzyni (czynności powtarzamy przy drugim z dłuższych boków). Następnie odcinamy nogi dłuższych boków skrzyni i wygładzamy miejsce po cięciu papierem ściernym:






Po wyrównaniu papierem ściernym krawędzi po nóżkach rysujemy linie cięcia na jednym z dłuższych boków - będzie to wejście do legowiska. Następnie odcinamy deski, zgodnie z zaznaczonymi wcześniej liniami....




i przybijamy kawałki deski wzdłuż cięcia, co by wejście do legowiska było stabilne.  Przytwierdzamy również oderwaną wcześniej cieniutką deskę, służącą do mocowania podłogi, między kawałkami desek przymocowanymi wzdłuż cięcia (będzie ona przydatna do przybicia szczebelków podłogowych - przybijamy także drugą cieniutką deskę na plecach legowiska, na takiej samej wysokości, na której przybiliśmy deseczkę na przedniej części):




Kiedy mamy już gotowe wejście do legowiska i jego plecy, przystępujemy do stworzenia boków legowiska. My nasze boki krótsze legowiska poszerzyliśmy deskami pozyskanymi z wieka skrzyni. Po odpowiednim odmierzeniu każdej z desek, z których zrobimy krótsze ściany legowiska, przecinamy te deski (z jednej deski wieczkowej powstaną dwie boczne plus ścinek):



Następnie przybijamy 8 powstałych desek (po 4 na każdy bok) do popodcinanych nóżek, które oderwaliśmy z krótszych boków skrzyni, pamiętając przy tym, by zostawić odpowiedni margines na tych nóżkach, dzięki któremu będzie można zbić ze sobą elementy skrzyni:



Później wiercimy po dwie dziurki na każdym z marginesów pozostawionych na nóżkach, na krótszych bokach legowiska, dzięki którym skręcimy skrzynię na wkręty i skręcamy skrzynię:



Na koniec docinamy z resztek desek szczebelki i przybijamy do cienkich deseczek:


No i można malować wyro:) a jak wyschnie włożyć materac!

Robiłam z Dawidem legowisko specjalnie, w celach instruktażowych, blogowych - Alina ma już jedno spanie. 
Powstałe łóżko będzie można licytować na aukcji SAB (Stowarzyszenie Adopcje Buldożków). Zachęcam do polubienia funpage fundacji https://www.facebook.com/adopcjebuldozkow?fref=ts i do wzięcia udziału w licytacji, która pewnikiem będzie miała miejsce po majówce:)

Koszt łóżka około 70 zł. Robocizna oczywiście w Dawida przypadku charytatywna:D Czasu trochę trzeba, żeby to wyrko zrobić, ale się opłaca.

Jak Wam się podoba nasze psie legowisko? Mnie, nieskromnie pisząc, bardzo:D Jeżeli coś jest niezrozumiałe - piszcie. Chętnie wyjaśnię i podpowiem:)

Do napisania, mam nadzieję rychłego,
psiara Kaśka.



poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Skorupki na wielkanocnym stole

Pokażę Wam dziś szybciutko mój stół wielkanocny! Bałam się, że będzie za słodki, ale efekt mnie zadowolił:) Oczywiście później było też jedzenie dostawione - fotografowałam go przy mamie, która się oburzyła, że jak to tak bez żarcia. Co sobie pomyślą Ci moi podglądacze:D


Wiecie, że zapomniałam kupić serwetek wielkanocnych? Na szczęście wygrzebałam z czeluści komody takie, które kupiłam w Ikei... 


Oczywiście zdjęcia przedstawiają raczej wszystko to, co chciałabym, aby znalazło się na naszym stole jako ozdoby:D W rzeczywistości musiałam trochę ograniczyć ilość ozdobnych duperelków na rzecz jedzenia!





Wczoraj wieczorem byłam w błogim stanie na samą myśl o niepracującym poniedziałku...

Pozdrawiam Was dziś, o dziwo słonecznie! 
Kaśka.


czwartek, 2 kwietnia 2015

Farbą tablicową i magnetyczną malowane:)

Malowane. Ale nie jajka, choć pora ku temu sprzyja, a pomalowana ściana. Tak jak pisałam tu, w którymś ze swoich niedawnych postów, planowałam pomalować kawałek ściany farbą tablicową i magnetyczną... Oj długo się zbierałam, długo. Czemu? Bo tak trochę się bałam efektu... To nie wazonik, który można schować, kiedy się znudzi!



Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolniona z efektu! Zauważyłam tylko jeden minus - kreda podczas pisania sypie się ciut na podłogę. Poza tym - ściana ładnie się ściera i stanowi fajny kontrapunkt do naszych białych ścian. 

Gdybyście tylko wiedzieli, ile ja się namachałam przy tym malowaniu wałkiem. Nie kupiłam chyba pierwszej jakości farby magnetycznej. Dopiero przy 14 warstwie poziom przyciągania magnesów mnie zadowalał! Za to warstw tablicowej farby położyłam tylko trzy:)





Zgodnie z żartobliwą zasadą D. - "w tym domu się nic nie zmarnowało" - zrobiłam użytek z magnesów dołączonych do farb. Wcześniej wyglądały tak:


Po malowaniu sprayem tak:


Jeśli chodzi o wielkanocne klimaty - u nas w tym roku skromnie. Nie kupiłam jak dotąd ani jednej ozdoby! Po prostu nie miałam czasu...
Za to często goszczą u nas kwiaty cięte. Zatulipanuję Was na tym moim blogu! No nic na to nie poradzę. To jedne z moich ulubionych kwiatów. Szczególnie te w odcieniach różu..... W kwiatowym rankingu królują u mnie niezapominajki:) A Wy? Macie swoje ulubione kwiatki? Chętnie poczytam w komentarzach jakie:)


Czy któraś z Was (lub rzecz jasna któryś) widziała miętowe jajka?:) Ale takie naturalnie miętowe, a nie pomalowane? Ja dostałam takie od pewnej kochanej Madzi, której tu dziękuje!




Są to jajka od szczęśliwych kurek:) Najsmaczniejsze i jedzone przeze mnie bez wyrzutów sumienia, że przyczyniam się do eksploatowania biednych kur na fermach! 

W sypialence przycupnęły na parapecie pepkowe zajączki - zakup oczywiście z tamtego roku:)


Dziękuję, że zaglądacie do mnie, mimo moich nieregularnych postów. Jak zakładałam bloga, to myślałam, że będę miała mało tematów na posty, a tymczasem tematów jest dużo, a czasu jak na lekarstwo!

Gdybym się tu nie pojawiła przed świętami, to życzę Wam Wesołych! 

Pozdrawiam
Kaśka.